Mam na imię Andrzej. Po śmierci mojej mamy, ojciec ożenił się z kobietą, która miała dwie córki.
Dorastaliśmy razem, jak na rodzeństwo przystało. Wiele lat później mój tata miał wypadek samochodowy, w wyniku którego zmarł.
Moja macocha okazała się bardzo przyzwoitą kobietą. Po śmierci taty postanowiła oddać mi mieszkanie, w którym od wielu lat razem żyliśmy.
– To mieszkanie należało do Twojej matki. A teraz powinno być Twoje – mówiła.
Jedyną rzeczą, o którą prosiła mnie żona ojca, było pozwolenie jej córkom na pozostanie w mieszkaniu do czasu ukończenia studiów. Moja macocha wracała do swojej rodzinnej wsi. Zgodziłem się na jej warunek.
Karolina i Beata miały zupełnie różne charaktery, ale miały wspólny cel: znaleźć majętnego męża z własnym mieszkaniem. We trójkę mieszkało nam się bardzo dobrze. Karolina ugotowała mi obiad, Beatka prasowała koszule, obie siostry robiły wszystko, aby mnie zadowolić.
Kolejne miesiące przyniosły ogromne niespodzianki. Byłem młodym mężczyzną, i nie oparłem się urokowi moich przyszywanych sióstr. Dziewczyny w odstępie dwóch miesięcy zaszły ze mną w ciążę. Kiedy ich matka dowiedziała się, że jej córki będą miały ze mną dzieci, zrobiła karczemną awanturę, ale cóż mleko się rozlało, niewiele można było zrobić w tej sytuacji.
Żyłem pod ogromną presją, zastanawiałem jak rozwiązać ten problem. Zaproponowałem kobietom, że w zamian za to, że zrzeką się alimentów, kupię im mieszkanie i będą żyć w nim spokojnie ze swoimi dziećmi.
Przystały na propozycję. Tak więc sprzedałem duże mieszkanie po rodzicach, i kupiłem dwie kawalerki. W jednej mieszkałem ja, w drugiej matki moich dzieci.
Przez kilka lat żyłem spokojnie, powoli układałem sobie życie. Pewnego dnia dostałem pismo z sądu, w którym było napisane, że mam ogromne zaległości w płaceniu alimentów. Groziła mi egzekucja komornicza.
Poszedłem do Karoliny i Beaty, żeby się dowiedzieć o co chodzi, a one mnie wyśmiały. Byłem głupi, że uwierzyłem tym kobietom. Obiecywały, że jeśli dostaną mieszkanie, nigdy nie będą domagały się alimentów.
Ostatecznie musiałem sprzedać kawalerkę, zamieszkałem kątem u kolegi. Regularnie płaciłem alimenty.
Moja macocha była zadowolona z takiego obrotu sprawy
– Zasłużyłeś na to, dobrze Ci tak! – szydziła.
Beata i Karolina zabroniły mi widywać się z córkami. Pożyczyłem pieniądze, aby spłacić cały dług alimentacyjny i poszedłem do sądu, aby mieć prawo do widywania się z moimi córkami. Wygrałem proces.
W pracy odbyłem poważną rozmowę z moimi szefami. Opowiedziałem o mojej beznadziejnej sytuacji i poprosiłem, aby większość mojej pensji była wypłacana w kopercie. Płaciłem bardzo niskie alimenty, ponieważ na konto wpływało niewielkie wynagrodzenie.
Zabierałem moje córki co piątek, i odwoziłem je w niedzielę. Kupowałem im zabawki, starałem się być dobrym ojcem i nadrobić lata, gdy nie byłem obecny w ich życiu. Matki moich dziewczynek miały wówczas do mnie pretensje, że za bardzo rozpieszczam córki.
Kiedyś zabrałem swoje córki z domu macochy w obecności kobiety z opieki społecznej. Dziewczynki mówiły, że ich mamy zostawiły je wiele dni temu pod opieką babci i nie wracają. Zabrałem córki do swojego mieszkania, które kupiłem na kredyt, i sam wystąpiłem o alimenty. Po tym incydencie dziewczynki zamieszkały ze mną. Okazało się że Karolina i Beata biły dziewczynki. Sąd przyznał mi całkowitą opiekę nad córkami.
Niedawno Karolina i Beata przyszły do mnie, płakały, że wszystko zrozumiały, nie mają pieniędzy na życie, jednak nie dałem się nabrać na ich gierki. Moje córki są już prawie dorosłe, same zdecydują czy chcą mieć kontakt ze swoimi matkami. Mnie żyje się dobrze, kilka lat temu się zakochałem i ożeniłem.
Już dawno odpokutowałem swoje błędy młodości. Teraz robię wszystko aby moje córki wyrosły na szczęśliwe, porządne i pewne siebie kobiety.