Zabrał mnie z ulicy i dał nowe życie

Nie proszę o litość, jestem przyzwyczajona do osądzania, nie oczekuję zrozumienia. Chcę po prostu to z siebie wyrzucić.

Zwykle człowiek chce się wygadać, kiedy jest mu ciężko na duszy, a ja chcę podzielić się swoim szczęściem. Kiedyś nie było mi tak łatwo, ale cieszę się z tego – lepiej, żeby początek życia był smutny, a potem wszystko się poprawiło, niż na odwrót.

Jestem z domu dziecka. Życie tam nauczyło mnie, jak być silnym, nie poddawać się, nie płakać przez drobiazgi, walczyć z wrogami i przeciwnościami losu, jednak wszystko to nie sprawiło, że jestem bezduszna. Na zewnątrz starałam się pokazać, że jestem wojowniczką, jednak wewnątrz mnie wciąż było ciepłe, dziewczęce i drżące serce, które przez całe życie czekało na szczęście.

Matka zmarła z powodu przedawkowania narkotyków gdy miałam jedenaście miesięcy, a ojciec wkrótce poszedł siedzieć, kiedy przyłapano go pijanego na próbie włamania się do sklepu. W ten sposób znalazłam się na marginesie życia.

W tamtym czasie praktycznie nic dobrego mnie nie spotykało, nawet nie chcę pamiętać o tym co było pamiętać. To prawda, że raz, kiedy miałam 9 lat obudziła się we mnie nadzieja – wtedy pojechałam do domu moich nowych rodziców na wieś. Niestety, po 4 miesiącach mieszkania z nimi oddali mnie z powrotem do domu dziecka, ponieważ nie podobała im się moja introwertyczna natura. Nie mieli do mnie cierpliwości i nie chcieli czekać, aż się się przed nimi otworzę, zresztą nie starali się jakoś bardzo, żeby się do mnie zbliżyć. Żyłam sama sobie. Mieli jeszcze trójkę własnych dzieci, więc mieli się kim zajmować. Nadal nie rozumiem, po co im byłam potrzebna.

W wieku 20 lat dostałam 2 lata za kradzież, której nie popełniłam. Poznałam dziewczynę, a ona – “ dobra dusza “ – postanowiła mnie schronić u siebie na jakiś czas. Dziewczyna pracowała w galerii sztuki. ” A co, mieszkaj u mnie dopóki nie dostaniesz pracy. Kiedy ja będę w pracy, Ty będziesz mogła mi pomóc trochę z obowiązkami domowymi „. Byłam jej wdzięczna, o czym często jej mówiłam – staram się nigdy nie zapominać o życzliwości.

Pewnego popołudnia, gdy gotowałam obiad ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłam, myślałam, że to Anka przyszła, a to była policja. Weszli do środka, zaczęli przeszukiwać mieszkanie i znaleźli górę skradzionych skórzanych kurtek i płaszczy. Oskarżenie padło na mnie, a Anki już nigdy więcej w życiu nie zobaczyłam.

Minęły 2 lata. Nie miałam dokąd pójść ani gdzie mieszkać. Sąsiadka z celi, z którą się zaprzyjaźniłam podała mi jeden adres: ” Idź do nich, pomogą Ci „.

Dali mi schronienie, podobnie jak dwunastu innych dziewczętom. Skończyłamna ulicy. Czy muszę opowiadać szczegóły tego życia ? Nie sądzę.

Była piątkowa noc. Podjechał, opuścił szybę i zapytał – ” ile ? „. Pojechaliśmy do niego i kiedy na korytarzu zapaliło się światło sprawiał wrażenie całkowicie był zdezorientowanego. Jak się później okazało, wyglądałam jak kopia jego zmarłej żony. Mieli pojechać razem na wycieczkę do Hiszpanii, ale mężczyzna nie dostał urlopu w pracy, więc poleciała sama. Z lotniska w Barcelonie otrzymał od niej SMS – a: ” Kochany, wracam fantastycznie wypoczęta ! “.

Samolot rozbił się, a on przez długi czas wędrował po mieście z bukietem bordowych róż, które kupił, by powitać ją na lotnisku. Rozpacz zalewała go falami – chciał rzucić się pod samochód, potem z mostu, ale za każdym razem w ostatniej sekundzie przypominał sobie o swoich rodzicach.

Od tego czasu życie straciło dla niego sens, nie zamierzał już się żenić. Czasami jeździł do swojego rodzinnego domu, aby przynajmniej trochę złagodzić wewnętrzne napięcie.

Tak staliśmy na korytarzu. ” To się nie dzieje naprawdę ” – powiedział mi zdumiony moim podobieństwem do swojej ukochanej żony.

Przywiózł mnie do siebie jeszcze cztery razy, a potem usiadł naprzeciwko, wziął za ręce i powiedział: ” Chcę, żebyś mi urodziła dziecko. Urodzisz, ja Ci za to dobrze “ podziękuję “, potem wyjedziesz do innego miasta i niczego Ci nie zabraknie, zajmę się tym. Potrzebuję tego dziecka. BARDZO POTRZEBUJĘ ! “. Moja dusza trochę się temu sprzeciwiała, ale jednocześnie tak bardzo chciałam mu pomóc…

Wynajął mi mieszkanie i zapewnił wszystko, czego potrzebowałam. Często wpadał do mnie i po prostu rozmawialiśmy – szczerze i o wszystkim. Zaufałam mu, a on zaufał mi. Czasami siedzieliśmy do późna i nocował u mnie w drugim pokoju.

W tym czasie rozwiązanie ciąży było już blisko, to był już 7 miesiąc. Kiedyś został u mnie, ugotowałam obiad a on sączył koniak.

Rozeszliśmy się po pokojach i nagle, gdzieś o trzeciej nad ranem, poczułam, jak coś ciepłego przylgnęło do moich pleców. Spojrzałam przez sen i uśmiechnęłam się, bo to był wyraźnie męski uścisk – silny, ale jednocześnie czuły. W tym samym momencie podskoczyłam wręcz na łóżku, bo zdałam sobie sprawę, że to nie sen. Odwróciłam się i napotkałam jego spojrzenie: tak ciepłe, że chciałam w nim utonąć. Uśmiechnął się i powiedział: ” urodzisz mi dziecko i zostaniesz ze mną. Uświadomiłem sobie, że potrzebuję nie tylko dziecka, ale i Ciebie.

Nasza Alicja ma aktualnie 4 lata, a mój Olaf jest teraz w pracy. Właśnie zadzwonił do mnie i zapytał, czy zjadłyśmy z Alicją drugie śniadanie – jest taki troskliwy, bardzo go kocham. Boże, jestem Ci za nich bardzo wdzięczna. Być może nawet nie zasługuję na to szczęście, ale zrobię wszystko, aby moich dwóch ukochanych ludzi czuło się najszczęśliwszymi na tej ziemi „.

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
Zabrał mnie z ulicy i dał nowe życie