Z Olą znaliśmy się odkąd byliśmy dziećmi, chodziliśmy do jednej klasy w szkole podstawowej. Zakochałem się już w piaskownicy, w tej niebieskookiej dziewczynce z długimi, blond włosami. Ola była moją pierwszą miłością, nigdy nie pomyślałem, że to uczucie może przetrwać wiele lat.
Wszyscy wiedzą jak wyglądają dziecięce zauroczenia. Jednego dnia podoba Ci się jedna dziewczyna, a kolejnego kochasz inną, ale nie w moim przypadku. Gdy przyszedł czas by z przedszkola udać się do szkoły i okazało się, że będziemy z Olą uczęszczać do tej samej klasy, jeszcze bardziej zacząłem ją lubić. Moja koleżanka z roku na rok się zmieniała i stawała się coraz piękniejszą dziewczyną. Podrywałem ją na swój sposób, lubiłem ciągnąć za warkocze. Udawała wtedy, że jest obrażona, ale wtedy wydawała się jeszcze słodsza niż zazwyczaj. Rozpływałem się, gdy spoglądała na mnie swoimi wielkimi, niebieskimi oczami.
Gdy weszliśmy w wiek nastoletni, moi koledzy już dawno podrywali dziewczyny, ale nie ja. Nieodwzajemniona miłość do Oli wciąż żyła w moim sercu. Ona z kolei nigdy nie zwracała na mnie uwagi. Jej zawsze podobali się łobuzy, a ja byłem spokojnym chłopakiem. Co roku kończyłem klasę z wyróżnieniem, nosiłem okulary i schludne ubranie. Zdecydowanie nie byłem w jej typie.
Skończyliśmy szkołę i nasze drogi się rozeszły. Część osób z naszej klasy poszła na studia, inni postawili na kursy doszkalające, a reszta od razu podjęła pracę. Dostałem się na studia na najbardziej prestiżowej uczelni w naszym województwie. Wraz ze mną uczyły się piękne dziewczyny, niektóre wyglądały jak boginie, ale gdy próbowałem z nimi rozmawiać, okazywało się, że niewiele nas łączy. Kilka razy byłem na randce, jednak obraz mojej słodkiej Oli tkwił w mojej głowie, nie mogłem o niej zapomnieć.
Skończyłem studia ze świetnymi wynikami, założyłem własną firmę i miałem wszystko co potrzebne do szczęścia. Dziesięć lat po zdaniu matury, dostałem wiadomość, że jest organizowany zjazd naszej klasy. Oczywiście pojechałem, miałem nadzieję, że spotkam Olę. Nie zawiodłem się, stała zatopiona w rozmowie z lampką szampana w dłoni, piękna jak zawsze. Zaczęliśmy rozmawiać, wieczór się przeciągnął i wylądowaliśmy u mnie. Nie chciałem znów jej stracić, następnego ranka poprosiłem ją, żeby ze mną zamieszkała, a miesiąc później wzięliśmy ślub. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Dziewczyna, o której marzyłem od dzieciństwa, została wreszcie moją żoną.
Układało nam się cudownie. Ola zajmowała się domem, a ja zarabiałem na nasze utrzymanie. Z upływem miesięcy zacząłem zauważać, że gdy wracam z pracy do domu, moja ukochana jest zmęczona, znużona i jakaś zamyślona. Myślałem nawet, że mnie zdradza, bo ja całe dnie pracowałem poza domem. Postanowiłem więc zainstalować w domu kamerę, aby zobaczyć, co robi i kto do niej przychodzi gdy ja jestem w firmie. Jakież było moje zdziwienie, gdy przekonałem się jak ciężko pracowała moja żona. Przez cały dzień gotowała, prała, sprzątała, a to wszystko robiła dla mnie, abym po powrocie do domu był zadowolony. Po mieszkaniu chodziła w dresie, ale przed moim powrotem zakładała sukienkę i robiła makijaż oraz fryzurę. Byłem taki głupi, że w nią zwątpiłem. W rzeczywistości kochała mnie tak bardzo, jak ja ją. Powiedziałem jej o moich obawach, o mojej miłości do niej i o kamerze, nie wiedziałem jak mam ją przepraszać. Ola roześmiała się i mocno pocałowała. Wyznała mi, że także bardzo mnie kocha. Wieczór zakończyliśmy wspaniałą kolacją. Po raz kolejny przekonałem się, że mam najlepszą żonę na świecie.
Z Olą znaliśmy się odkąd byliśmy dziećmi, chodziliśmy do jednej klasy w szkole podstawowej. Zakochałem się już w piaskownicy, w tej niebieskookiej dziewczynce z długimi, blond włosami. Ola była moją pierwszą miłością, nigdy nie pomyślałem, że to uczucie może przetrwać wiele lat.
Wszyscy wiedzą jak wyglądają dziecięce zauroczenia. Jednego dnia podoba Ci się jedna dziewczyna, a kolejnego kochasz inną, ale nie w moim przypadku. Gdy przyszedł czas by z przedszkola udać się do szkoły i okazało się, że będziemy z Olą uczęszczać do tej samej klasy, jeszcze bardziej zacząłem ją lubić. Moja koleżanka z roku na rok się zmieniała i stawała się coraz piękniejszą dziewczyną. Podrywałem ją na swój sposób, lubiłem ciągnąć za warkocze. Udawała wtedy, że jest obrażona, ale wtedy wydawała się jeszcze słodsza niż zazwyczaj. Rozpływałem się, gdy spoglądała na mnie swoimi wielkimi, niebieskimi oczami.
Gdy weszliśmy w wiek nastoletni, moi koledzy już dawno podrywali dziewczyny, ale nie ja. Nieodwzajemniona miłość do Oli wciąż żyła w moim sercu. Ona z kolei nigdy nie zwracała na mnie uwagi. Jej zawsze podobali się łobuzy, a ja byłem spokojnym chłopakiem. Co roku kończyłem klasę z wyróżnieniem, nosiłem okulary i schludne ubranie. Zdecydowanie nie byłem w jej typie.
Skończyliśmy szkołę i nasze drogi się rozeszły. Część osób z naszej klasy poszła na studia, inni postawili na kursy doszkalające, a reszta od razu podjęła pracę. Dostałem się na studia na najbardziej prestiżowej uczelni w naszym województwie. Wraz ze mną uczyły się piękne dziewczyny, niektóre wyglądały jak boginie, ale gdy próbowałem z nimi rozmawiać, okazywało się, że niewiele nas łączy. Kilka razy byłem na randce, jednak obraz mojej słodkiej Oli tkwił w mojej głowie, nie mogłem o niej zapomnieć.
Skończyłem studia ze świetnymi wynikami, założyłem własną firmę i miałem wszystko co potrzebne do szczęścia. Dziesięć lat po zdaniu matury, dostałem wiadomość, że jest organizowany zjazd naszej klasy. Oczywiście pojechałem, miałem nadzieję, że spotkam Olę. Nie zawiodłem się, stała zatopiona w rozmowie z lampką szampana w dłoni, piękna jak zawsze. Zaczęliśmy rozmawiać, wieczór się przeciągnął i wylądowaliśmy u mnie. Nie chciałem znów jej stracić, następnego ranka poprosiłem ją, żeby ze mną zamieszkała, a miesiąc później wzięliśmy ślub. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Dziewczyna, o której marzyłem od dzieciństwa, została wreszcie moją żoną.
Układało nam się cudownie. Ola zajmowała się domem, a ja zarabiałem na nasze utrzymanie. Z upływem miesięcy zacząłem zauważać, że gdy wracam z pracy do domu, moja ukochana jest zmęczona, znużona i jakaś zamyślona. Myślałem nawet, że mnie zdradza, bo ja całe dnie pracowałem poza domem. Postanowiłem więc zainstalować w domu kamerę, aby zobaczyć, co robi i kto do niej przychodzi gdy ja jestem w firmie. Jakież było moje zdziwienie, gdy przekonałem się jak ciężko pracowała moja żona. Przez cały dzień gotowała, prała, sprzątała, a to wszystko robiła dla mnie, abym po powrocie do domu był zadowolony. Po mieszkaniu chodziła w dresie, ale przed moim powrotem zakładała sukienkę i robiła makijaż oraz fryzurę. Byłem taki głupi, że w nią zwątpiłem. W rzeczywistości kochała mnie tak bardzo, jak ja ją. Powiedziałem jej o moich obawach, o mojej miłości do niej i o kamerze, nie wiedziałem jak mam ją przepraszać. Ola roześmiała się i mocno pocałowała. Wyznała mi, że także bardzo mnie kocha. Wieczór zakończyliśmy wspaniałą kolacją. Po raz kolejny przekonałem się, że mam najlepszą żonę na świecie.