Zdecydowałem się pomóc mojej pacjentce za darmo.

Po ukończeniu studiów medycznych pracowałem zarówno w państwowych, jak i prywatnych przychodniach. Pewnego dnia karetka przywiozła dziewczynkę, na pierwszy rzut oka, z dosyć ciężkim urazem ręki. Zbadałem ją i zleciłem zrobienie prześwietlenia kończyny, które wykazało, że uraz nie był bardzo poważny. Moją uwagę zwrócił jednak defekt dłoni dziewczyny. Okazało się, że ma wrodzoną patologię: jej palce były chude, powykręcane, a nadgarstek zesztywniały. Rodzice dziewczynki żałowali, że nie stać ich na operację, a chirurdzy stwierdzili, że szansa na skorygowanie wady jest niewielka.

To był dla mnie bardzo ciekawy przypadek i zdecydowałem, że pomogę małej pacjentce. Już miałem pomysł co zrobić. Kilka dni po badaniu poprosiłem jej rodziców, aby przywieźli córkę do prywatnej kliniki, w której pracowałem i zaoferowałem, że wykonam dziewczynie operację za darmo. Musieli jedynie opłacić rehabilitację, która czekała dziewczynkę po operacji, ale porozmawiałem ze znajomą fizjoterapeutką, która zgodziła się pomóc rodzinie za niewielką opłatą.

Rodzice trochę wątpili w powodzenie operacji, bo przez długi czas zapewniano ich, że nie mogą pomóc swojemu dziecku, więc zapytali mnie, co jeśli operacja nie przyniesie przewidywanych korzyści, lub jeśli stan córki jeszcze bardziej się pogorszy?

– Szanowni państwo, musicie wiedzieć, że jeśli operacja przebiegnie pozytywnie wasza córka nigdy nie będzie na przykład pianistką, ponieważ dłoń nigdy nie odzyska pełnej sprawności, ale będzie mogła pewnie posługiwać się ręką, jeśli po operacji przejdzie odpowiednią rehabilitację – powiedziałem.

Wtedy do rozmowy włączyła się sama dziewczynka.

– Panie doktorze, czy ja będę mogła rysować? Marzę o tym, żeby nauczyć się pięknie rysować!

Z uśmiechem zapewniłem ją, że będzie mogła rysować i kolorować obrazki. Operacja się udała, a po niej, rodzice regularnie wozili mojego małego pacjenta na fizjoterapię. Kiedy po roku przyszli do mnie na rutynową kontrolę, mała dziewczynka, z nieśmiałym uśmiechem, wręczyła mi małą karteczkę. Na kartce był namalowany bukiet kwiatów, a na dole napisała dziecięcym pismem: „Dziękuję, panie doktorze!”

Nigdy wcześniej, ani później w swoim życiu nie dostałem lepszego prezentu.

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
Zdecydowałem się pomóc mojej pacjentce za darmo.