Zrobiliśmy remont w domu cioci, a ona, za naszymi plecami go sprzedała!

Moja mama ma dwie siostry. Jedną z nich jest osiemdziesięcioletnia ciotka Krystyna. Ciocia była zamężna pięć razy, a jej ostatni mąż zmarł siedem lat temu. Niestety nigdy, z żadnym mężem nie doczekała się własnych dzieci. Moja ciotka i jej mąż mieszkali w starym domu, w którym ostatni remont przeprowadzony był tuż po drugiej wojnie światowej. Dom składał się z czterech pokoi, a wszystkie udogodnienia w tym sanitariaty znajdowały się na podwórku, więc w domu nie było wody, toalety ani prysznica.

Ostatni mąż cioci był typem imprezowicza i kabareciarza, w jego towarzystwie nie można się było nudzić, potrafił rozkręcić najnudniejsze, rodzinne spotkanie. Ciocia była wówczas pełna życia, a wujkowi nie schodził z ust uśmiech. Pamiętam, że wtedy odwiedzaliśmy ich bardzo często, kilkanaście razy do roku. Druga, młodsza siostra mojej mamy mieszkała we Wrocławiu. Dzwoniły do siebie na wszystkie święta, imieniny i urodziny, ale rzadko się spotykały.

Po śmierci męża mojej ciotki, musieliśmy jeździć do niej jeszcze częściej. Węgiel i drewno na opał kupowaliśmy za własne pieniądze, bo ciocia została z jedną, marną emeryturą. Pomagaliśmy jej również przy sadzeniu i porządkowaniu ogrodu. Nie oczekiwaliśmy od niej żadnej zapłaty, była starszą, ubogą kobietą a moja rodzina miała swój dom i powodziło się nam nie najgorzej. Wielokrotnie prosiliśmy ją, żeby z nami zamieszkała, ale ona twierdziła, że nie jest stworzona do życia w mieście.

Stopniowo doprowadziliśmy do jej domu wodę, a w końcu także gaz. Krok po kroku w domu pojawiły się wszystkie udogodnienia. Przed domem zbudowaliśmy drewniany taras, aby ciocia mogła odpoczywać w promieniach letniego słońca, a zanim nadeszła wiosna, nasza ciocia mogła się już cieszyć pięknym, odnowionym dachem na swoim domu. Krystyna była bardzo wdzięczna za pomoc, obiecała, że przekaże dom w spadku naszym dzieciom.

Podczas wakacji rzadziej jeździliśmy na wieś, mieliśmy sporo pracy przy własnym domu i ogrodzie. Pewnego dnia zadzwonił telefon, dzwoniła ciotka Krystyna. Okazało się, że niedawno przeprowadziła się do młodszej siostry do Wrocławia. Od lat miały kontakt wyłącznie telefoniczny, aż nagle obudziła się wielka, siostrzana miłość? Coś mi się w tej sytuacji nie podobało.

Ciocia powiedziała, że dom zamknęła, a ona niebawem wróci.

Mieliśmy klucze do domu mojej ciotki, więc postanowiliśmy pojechać w następny weekend , przewietrzyć i podlać kwiaty. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy okazało się, że klucz nie pasuje do zamka, a płocie widniał napis „Na sprzedaż”.

W drodze powrotnej do domu, na stronie internetowej nieruchomości, znalazłam dom mojej ciotki. Wybrałam numer telefonu do biura, okazało się, że dom Krystyny został już sprzedany za prawie osiemset tysięcy złotych. Nie zadzwoniłam do cioci, bo byłam na nią wściekła i pewnie powiedziałabym słowa, których potem bym żałowała. Gdyby nie pieniądze, które w niego zainwestowaliśmy, nikt by nawet nie spojrzał na starą ruderę.

Krystyna  zadzwoniła  miesiąc później z informacją, że sprzedała dom i dołożyła pieniądze swojemu siostrzeńcowi, synowi swojej siostry z Wrocławia, na zakup mieszkania. Ciotka postąpiła bardzo nieładnie, jak to mówią, z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach.

Oceń artykuł
Twoja Strona
Zrobiliśmy remont w domu cioci, a ona, za naszymi plecami go sprzedała!